Skip to content

31/05/2023 News

Sir Jackie Stewart i ELF – połączeni od dekad

Mówi się, że pierwsza miłość nigdy nie umiera. Jest jednak wiele innych, równie silnych uczuć, które mogą trwać przez długie lata. Przyjaźń, zaufanie - one wszystkie doskonale odzwierciedlają relację, która łączy markę ELF z Sir Jackiem Stewartem. „Latającym Szkotem”, którego miłośnicy Formuły 1 znają jako trzykrotnego mistrza świata i dwukrotnego wicemistrza. I choć kariera w F1 zakończyła się dla Sir Jackiego w 1973 roku, po zaledwie 9 latach, jego relacja z marką ELF nie ma końca...

Chłopiec, żyjący wśród samochodów

Sir Jackie Stewart przyszedł na świat 11 czerwca 1939 roku w Milton, w hrabstwie Dunbartonshire w Szkocji, zaledwie piętnaście mil na zachód od Glasgow. Już lata swojego dzieciństwa przyszło mu spędzać wśród ryku silników. Rodzina małego Johna Younga Stewarta zajmowała się bowiem sprzedażą samochodów marki Austin, a w późniejszym czasie także Jaguara. Co więcej - ojciec Jackiego był amatorskim motocyklowym kierowcą wyścigowym, z kolei jego brat Jimmy był zawodowym kierowcą wyścigowym. W barwach Ecurie Ecosse wystartował nawet w 1953 roku w Grand PRix Wielkiej Brytanii Formuły 1 na torze Silverstone. I choć Jimmy z wyścigu musiał się wycofać, czternastoletni wówczas Jackie Stewart mógł dzięki bratu poznać świat F1 od środka już w tak młodym wieku.

Prosto ze szkoły do pracy w garażu

Po ukończeniu szkoły podstawowej w Hartfield, Jackie przeniósł się do Dumbarton Academy w wieku 12 lat. Doświadczał trudności w nauce z powodu niezdiagnozowanej dysleksji. Co więcej, stan ten nie był wówczas rozumiany ani nawet szeroko znany, przez co Jackie był regularnie krytykowany i upokarzany zarówno przez nauczycieli, jak i rówieśników. W efekcie nie był w stanie kontynuować nauki w szkole średniej po ukończeniu 16 roku życia i zaczął pracować w garażu swojego ojca jako praktykant mechanik.

Co ciekawe, dysleksję zdiagnozowano u niego dopiero w 1980 roku, kiedy rozpoznano tę chorobę u jego najstarszego syna Marka. Widząć u niego podobne objawy, których sam doświadczał w dzieciństwie, Jakie sam poddał się diagnozie - zaburzenie wykryto u niego dopiero w wieku 41 lat. Jak przyznał jednak: „Kiedy masz dysleksję i znajdujesz coś, w czym jesteś dobry, wkładasz w to więcej niż ktokolwiek inny. Nie możesz myśleć w sposób mądrych ludzi, więc zawsze myślisz poza pudełkiem [out of the box]”. I dokładnie takie myślenie cechowało Jackiego Stewarta w trakcie jego kariery wyścigowej, jak i cechuje do dzisiaj.

Oszczędny jak Szkot…

Pierwszym samochodem Stewarta był jasnozielony Austin A30 z „prawdziwymi, pokrytymi skórą siedzeniami”, jak przyznał wiele lat później w wywiadzie. Szkot kupił go na krótko przed swoimi siedemnastymi urodzinami za 375 funtów, które zaoszczędził z napiwków otrzymanych z pracy w rodzinnym garażu.

…szybki jak Jaguar

Pewnego dnia w warsztacie Stewartów pojawił się Barry Filer – klient rodzinnej firmy, który poprosił Jackiego o przetestowanie kilku samochodów w Oulton Park. W 1961 roku Filer dostarczył mu także Marcosa, w którym Stewart odniósł cztery zwycięstwa, ponadto raz Jackie wystartował w Astonie DB4GT. Aby upewnić się, czy kariera wyścigowa to odpowiedni plan na następne lata, w 1962 roku przetestował na torze Outlon Park Jaguara typu E, dorównując czasom Roya Salvadoriego, ustanowionym rok wcześniej w podobnym samochodzie.

Wystarczyły dwa lata startów m.in. w Goodwood (gdzie zwyciężył Cooperem T49), by zwrócić uwagę Kena Tyrrella. Ten zaprosił Jackiego na tor w Goodwood na test, podczas którego razem z Bruce’em McLarenem rywalizował w bardzo konkurencyjnym bolidzie T72-BMC Formuły 3. Stewart regularnie poprawiał czasy McLarena, a w efekcie Tyrrell zaproponował mu miejsce w swoim składzie. To właśnie w zespole Formuły 3, należącym do Kena Tyrrella, rozpoczęłą się wielka motorsportowa kariera Jackiego Stewarta.

Witaj, Formuło 1!

W 1965 roku Jackie Stewart podpisał z zespołem BRM (British Racing Motors) kontrakt na starty w Formule 1 u boku Grahama Hilla. W swoim debiutanckim wyścigu w RPA zajął szóste miejsce, a już w pierwszym sezonie zwyciężył w Grand Prix Włoch na torze Monza. Rok później sięgnął po kolejne zwycięstwo, tym razem w Monako. Na największe pasmo sukcesów trzeba było jednak poczekać do 1968 roku. To właśnie wtedy zespół Tyrrella awansował do F1, a Jackie Stewart związał się ponownie z tym konstruktorem. Jak się okazało – aż do końca swojej kariery.

Tyrrell w sercu, ELF na masce

Z pomocą marki ELF i Forda, Tyrrell w 1968 roku spełnił swoje marzenie, wprowadzając zespół do Formuły 1, jako Matra International, wykorzystując współpracę z tym francuskim producentem. Jednym z kierowców został Jackie, dla którego wsparcie Tyrrella w minionych latach było istotnym szczeblem w drodze do Formuły 1. To właśnie w tym momencie splotły się nierozerwalnie losy Jackiego Stewarta i marki ELF - Szkot od tej pory jeździł z ogromnym logo na bolidzie. Co więcej, był poważnym kandydatem do mistrzowskiego tytułu, zwyciężając aż trzy Grand Prix w modelu Matra MS10. Rok później Matra w pełni skupiła swoje wysiłki na wsparciu zespołu Tyrrella w walce o koronę. To właśnie w 1969 roku Jackie Stewart, prowadząc zasilaną silnikiem Coswortha Matrę MS80 sięgnął po swój pierwszy tytuł. Najlepsze jednak miało dopiero nadejść…

Pod sztandarem ELF-a

To właśnie ELF, który widoczny był już na bolidzie Matra MS80, stał się wkrótce sponsorem tytularnym zespołu Tyrrella. Ten od teraz startował w Formule 1 jako ELF Team Tyrrell. Jednym z istotnych punktów we wspólnej historii marki ELF i Jackiego Stewarta było zdobycie Grand Prix Monako w bolidzie Tyrrell 003 w 1971 roku. To zaledwie drugie zwycięstwo w tym sezonie na swój sposób dodało wiatru w żagle wszystkim członkom ekipy. Jak zauważył po latach Sir Jackie Stewart, „było to zwycięstwo o szczególnym (...) znaczeniu, ponieważ wyścig w Monako jest wyścigiem flagowym. Takim, w którym koniecznie chce się wygrać”. W efekcie zespół sięgnął wraz ze Stewartem po drugi mistrzowski tytuł z trzech, jakie zdobył w swojej karierze „Latający Szkot”.

Talent, jakich mało

W swojej karierze Sir Jackie Stewart wziął udział w 99 wyścigach, zajął 43 miejsca na podium i wygrał 27 wyścigów. Trzykrotnie został mistrzem świata – w 1969, 1971 i 1973 roku, za każdym razem z logotypem ELF na bolidzie. Pracował z wieloma znanymi markami, ale to współpraca z marką ELF okazałą się jedną z najbardziej rozpoznawalnych. Co więcej, stała się podstawą swoistego związku, opartego na pasji i miłości do sportów motorowych, a przede wszystkim – przejawiała się w niej troska o bezpieczeństwo.

Szybko, ale bezpiecznie

Sir Jackie Stewart często powtarzał, że aby dojechać do mety jako pierwszy, po pierwsze musisz dojechać do mety. Sam zresztą uważa, że największą rzeczą, jakiej dokonał w swoim życiu, było uczynienie wyścigów samochodowych bezpieczniejszymi. W czasach, gdy rywalizował, gołym okiem można było dostrzec szereg mankamentów w tej dziedzinie – wzdłuż torów brakowało poboczy, same samochody były niebezpieczne, ponadto nie stosowano odkształcalnych konstrukcji, a kierowcy... leżeli na zbiornikach z paliwem. Działania marki ELF i Sir Jackiego Stewarta w tym zakresie przyczyniły się do wprowadzenia wielu zmian, mających na celu uczynienie motorsportu o wiele bezpieczniejszą dziedziną.

Związek na długie lata

Pojawienie się marki ELF w Formule 1 nie tylko dodało wyścigom splendoru i sprawiło, że stały się rozpoznawalne wśród opinii publicznej. To właśnie lata spędzone wspólnie w Formule 1 zaowocowały długotrwałym związkiem, jaki łączy Sir Jackiego Stewarta i markę ELF. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić – na wielu archiwalnych nagraniach to właśnie logo ELF najbardziej rzuca się w oczy na bolidzie lub kombinezonie Szkota. A – jak doskonale wiemy – długotrwałe związki są najważniejszymi rzeczami w życiu.

Ambasador, jakich mało

Nie bez powodu Sir Jackie Stewart do dziś pełni rolę ambasadora marki ELF, a i sama Królowa Sportów Motorowych jest mu nieustannie bliska. Sir Jackie Stewart – trzykrotny mistrz świata Formuły 1 i zarazem najbardziej znany brytyjski kierowca wyścigowy – do dziś pojawia się na wielu Grand Prix, zawsze budząc szacunek wśród zawodników. To postać, która jednoznacznie kojarzy się z marką ELF, a zarazem niesie za sobą wiele pozytywnych skojarzeń – uczciwej rywalizacji, troski o bezpieczeństwo, ale też umiejętności za kierownicą. To prawdziwa duma, mieć takiego ambasadora marki.